Wzmożone działania w zakresie egzekwowania przepisów imigracyjnych prowadzone są od niedzieli w Chicago i innych częściach stanu Illinois. Oczekuje się, że akcja aresztowań nielegalnych imigrantów w tym regionie będzie się nasilać w kolejnych dniach.
Sprawa może dotyczyć też kilkudziesięciu tysięcy Polaków, którzy od wielu lat żyją w Chicago bez uregulowanego statusu imigracyjnego. Najwyżsi rangą urzędnicy administracji Donalda Trumpa, w tym odpowiedzialny za deportacje Tom Homan, odwiedzili Chicago przedwczoraj, aby być obserwować rozpoczęcie wzmożonych aresztowań w mieście. Chicagowski oddział telewizji NBC poinformował, powołując się na swoje nieoficjalne źródła, że w metropolii działała 10 zespołów, z których każdy liczy około 10 agentów federalnych. Pomimo że aresztowania mają dotyczyć osób z przeszłością kryminalną, sytuacja niepokoi część chicagowskich Polonusów. Grupy zajmujące się prawami imigrantów próbowały przygotować się na represje, organizując kampanie na rzecz informowania o imigrantów o ich prawach w przypadku aresztowania. Urzędnicy z Chicago postąpili podobnie, publikując informacje na dworcach autobusowych i kolejowych. Tymczasem premier Polski uspokaja rodaków za oceanem. Donald Tusk powiedział, że w jego ocenie Polacy mieszkający w Stanach Zjednoczonych nie dają żadnych powodów obecnej administracji, aby stosować wobec nich deportacje. Jednocześnie szef polskiego rządu podtrzymał deklarację o chęci pomocy władz naszego kraju oraz dyplomacji w razie jakichkolwiek problemów. „Każdy Polak mieszkający w USA, który będzie miał powód, aby wrócić do Polski – czy to decyzją administracji Stanów Zjednoczonych czy z własnej woli – będzie tu serdecznie witany” – podkreślił premier. Donald Tusk powiedział, że rząd ułatwi transport i wszelką niezbędną pomoc rodakom. Premier dodał, że na razie nie odnotowano żadnych niepokojących przypadków dotyczących Polaków mieszkających w USA. Służby konsularne za oceanem także nie zgłaszają większych problemów.